poniedziałek, 30 listopada 2009

Na przyjaciół zawsze mogę liczyć...

Dzisiaj rozmawiałam z moją najlepszą przyjaciółką. Taką od serca, od dzieciństwa, siostrą moją:)

W trakcie naszego dialogu, kiedy omawiałyśmy sprawy wszelakie, przypomniało mi się coś i mówię:
"Słuchaj mnie, jest sprawa..."
A ona na to:
"Komu trzeba wpier...lić?"

Jednak na przyjaciół zawsze mogę liczyć, ten zapał, ta śmiałość...
nawet kiedy nie ma takiej konieczności:) serio mówię:)

sobota, 28 listopada 2009

Godziny szczytu

Ostatnich kilkanaście godzin wiele mnie nauczyło. O wszystkim. Że mam najcudowniejszą rodzinę pod słońcem i najcierpliwszą z możliwych. Że moi Bracia bardzo się o mnie martwią i zawsze mogę na nich liczyć. Że mam cudownych przyjaciół, których nie zamieniłabym za nic na świecie.

Dziękuję Wam za cierpliwość, za zrozumienie i za to że jesteście:)

Trzeba wiedzieć...

... kiedy ze sceny zejść, Niepokonanym!


:)

przemyśleń przy kawie ciąg dalszy...

Wczoraj przeżyłam lekkie załamanie, ale sytuacja już opanowana. Załamanie polegało na wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu, w zbyt krótkim czasie, na zbyt pusty żołądek.

Jak to się skończyło? No dobrze to się nie skończyło...
Antulską w akcji mieli nieprzyjemność podziwiać Brat A., Panna O., Panna H. i zupełnie niewinny T. plus kilku przypadkowych osób... Za bałagan w okolicy i w głowie przepraszam!

Za szczególną opiekę i odstawienie do domu Bratu A. należą sie specjalne podziękowania...

Ale nowy dzień, poranna kawa i kac (niestety nie gigant, a próbowałam...) mi wyklarował sytuację.

Z uśmiechem w nowy dzień:)

piątek, 27 listopada 2009

poranna kawa i wspomnienia...

Ależ zrobiłam się ostatnio melancholijna. Mięczak po prostu. Dla przykładu popłakałam się przy reklamie (tak, takiej w tv), do podsumowania wczorajszego dnia można wykorzystać zdanie, które wypowiedziała moja Mama kiedy zobaczyła mnie wieczorem:
"Wyglądasz jakbyś płakała cały dzień"
no i co? znowu nazywamy rzeczy po imieniu... ech co ja z Wami mam?:)
Ale o poranku zawsze jest łatwiej, dlatego z wiarą w przyszłość (i spokojny dzień w pracy...)
piję poranną kawę i myślę...
Życie i cała reszta:)

środa, 25 listopada 2009

różne sposoby na podziękowania

Każdy z nas jest inny, inaczej się zachowuje w różnych życiowych sytuacjach.
Różne są też podziękowania.
Jak dostałam prezent urodzinowy od przyjaciół z pracy to się popłakałam, kiedy dostałam młotek i kilo gwoździ od Brata, by wybijać sobie z głowy głupie pomysły, to miałam minę co najmniej zdziwioną.
Można powiedzieć zwyczajnie dziękuję, można się ściskać i całować, można odwdzięczać się na różne sposoby, a ostatnio usłyszałam z ust mojej najlepszej przyjaciółki(słowa do jej wielkiego przyjaciela):

"Maciek, ja pier...lę, co to jest?!"

Bądź co bądź, ale było to bardzo oryginalne podziękowanie za prezent...

Jak dla mnie miejsce pierwsze w rankingu na podziękowanie roku:)

"zastanów się co tak naprawdę chcesz w życiu robić i... zacznij to robić"***

Łatwo powiedzieć, łatwo napisać, gorzej to zrobić.

Decyzje, decyzje, decyzje...

Jaka szkoła, jakie studia, jaki narzeczony, ile dzieci, jaki samochód, co na obiad, rodzina czy kariera, mieszkanie w mieście czy domek za miastem, komedia romantyczna czy horror, klasyka czy ekstrawagancja, rock czy pop????????????????????????????????

Decyzje, decyzje, decyzje...

Jestem coraz bliżej tego "słynnego" wyjazdu do Afryki i kopania tej "słynnej" studni:)

***ej, z którego to filmu?:)

wtorek, 24 listopada 2009

Cytat tygodnia

Małe wprowadzenie, moja przyjaciółka miała faceta, frencza, zwanego potocznie bardzo lekceważąco (kto wie, ten wie) był to związek, krótki i burzliwy,a ponieważ frencz nie mówił po polsku, a przyjaciółka po francusku, pozostał jeden właściwy, cywilizowany język...
A że czasami następowały problemy z komunikacją to zdanie wygłoszone przez nią dzisiaj:

"Zerwałam z moim francuzem, mam nadzieję, że zrozumiał..."

wcale mnie nie dziwi:)

poniedziałek, 23 listopada 2009

Emocjonalna wirówka czyli co by było gdyby...

Ostatnio przewróciło się do góry nogami moje, mniej lub bardziej, poukładane życie. Może to za duże słowa, po prostu trochę się zmieniło.

Z tej okazji dzisiaj pierwsze skrzypce w moim domu grało Myslovitz, a do pełnej równowagi przywróciła mnie "Zaczarowana".
Ja jednak jestem infantylna i lubię bajki, tak samo jak fantastykę.
Dlaczego?
Bo lubię mój własny świat, w którym wszystko jest możliwe, wystarczy trochę wiary, mój świat - pełen książek, głupawych filmów i przyjaciół, których sobie sama wybieram:) Taki, w którym ja ustalam zasady i dzięki temu mam swoją bańkę emocjonalną, której nikt nie przekroczy.

Jak już wróciłam na właściwe tory wysłałam wiadomość do mojej przyjaciółki, że życzę jej miłego dnia i takie tam babskie gadanie.
Odpowiedź: "Martwię się o Ciebie jak tak piszesz..." No i co ja mam z Wami zrobić:)

A teraz uśmiech Panie i Panowie, bo pan Fotograf czai się z aparatem!

A podobno wygląd się nie liczy...

Wczoraj, podczas przerwy w pracy usłyszałam od koleżanek:

"Jejku, ale ty fatalnie wyglądasz... a zwykle taka ładna jesteś..."

A ktoś kiedyś mówił, że wygląd nie ma znaczenia.

niedziela, 22 listopada 2009

Porady na wagę złota

Jest cykl złote myśli, to mogą być też porady na wagę złota. Postanowiłam troszkę skupić się na pewnych ostatnio drażliwych, a nawet drażniących tematach.

Pierwsza i bardzo ważna porada została skonstruowana na bazie doświadczenia pewnej jasnowłosej dziewoi:

"Nigdy nie zaczynaj poważnego związku będąc nietrzeźwa".

Bardzo mądrze, bo pod wpływem alkoholu drobiazgi są nieistotne, a poważne problemy zupełnie niedostrzegalne.
Moje uzupełnienie - jeśli w trakcie ciężkiego poranka utrzymujesz się przy decyzji powagi zaistniałej relacji, wtedy jest nadzieja na horyzoncie. Ale tylko po konsultacji z przyjaciółką.
Jakby co - mój numer znasz:)

Nie z tego świata

Wczorajszy dzień był zupełnie wyrwany z kontekstu. Nie z tego świata.

Same dziwne wydarzenia, podejrzane zbiegi okoliczności i zaskoczenia.

Chyba nawet latające koty nie wprawiłyby mnie w osłupienie.

Tak to bywa czasami, można nawet pomylić cytryny z grejpfrutem:)

środa, 18 listopada 2009

Jutro road trip...

Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda...

Domek w górach, impreza... nasz wyjazd zapowiada się niczym amerykański horror typu... "grupa amerykańskich nastolatków..."

tyle, że my za starzy na nastolatki, więc horroru nie będzie... Chyba, że o poranku:) oł jeee:)

poniedziałek, 16 listopada 2009

Jak tak dalej pójdzie to będę potrzebowała...

PSYCHOANALIZY!

Znowu to samo:

- What do you want from life?
- I do not know... sth more... sth different...

Ten dobrobyt to ludziom w głowie przewraca...

sobota, 14 listopada 2009

egzystencjonalne rozterki mojego kota

Moja kotka myśli, że jest psem. Chodzi przy nodze, potrafi warować, a do tego broni domu warcząc gdy tylko ktoś, kto nie wpadnie jej w oko, pojawi się w okolicy.

Teraz czekam kiedy zacznie szczekać i wtedy rozejrzę się za psychologiem... dla mnie:)

piątek, 13 listopada 2009

Co ja takiego mam w sobie...

... że przyciągam kłopoty? Piątek 13, kiedy piszę tego posta nie ma nic do rzeczy, nigdy nie był dla mnie pechowy:)

Ja po prostu mam talent do sytuacji ekstremalnych.

Wczoraj w centrum Wrocławia znaleźli niewypał. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że przez przypadek znalezisko było w pobliżu budynku, w którym pracuję. I co z tego wynikło:

EWAKUACJA!


to się nazywa wygrać los na loterii:)

What do you want from life?

Wczoraj moja przyjaciółka przypomniała mi jeden z dialogów z "Vicky, Cristina, Barcelona":

- What do you want from life?
- I do not know... sth more... sth different...


Ostatnio obserwuję, że jeśli zadawałabym to pytanie odpowiedź wielu osób byłaby właśnie taka.

Z czego to wynika? Nie mam pojęcia, niewiele z tego rozumiem.

Wracamy do źródeł: Quo Vadis?

środa, 11 listopada 2009

Mężczyzna niczym Han Solo

Ach, ten Han Solo...

Cały dzień spędziłam w jego towarzystwie i muszę przyznać, że mam do niego ogromną słabość. Nie dość, że wygląda jak moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość (jak dr Indiana Jones:)) to jeszcze jest zbuntowany, inteligentny, i do tego pilot:):):) Kocha Księżniczkę Leię ponad wszystko, walczy o nią, jest bohaterem i jak to zostało określone w filmie (przez Leię zresztą) jest "natural leader". Poświęca się dla dobra ogólnego i na 100% wiedziałby gdzie jest chłodnica w samochodzie:).
I znowu wracamy do źródeł... samiec alfa, hę?!

No cóż, mężczyzno mojego życia, gdziekolwiek jesteś, niech od tej pory prowadzi Cię hasło:

"Być jak Han Solo"

Dialogi rodzinne

Czas: Dzisiejszy poranek.
Osoby na planie: Ja, Moi Rodzice, Zaspany Brat.

Mama (do Brata): A co ty taki?
Brat: Głowa mnie boli. Zawsze tak się czuję rano jak ktoś w domu pije.

W tym momencie wszyscy znacząco spojrzeli na mnie...

Ja: No co?!

Wyjęte z życiorysu

Ostatnich 5 dni nie powinno być... Imprezy, przeplatane nauką, pracą i drinkami:)

To był bardzo długi i ciężki weekend. Na szczęście mam cudowną terapię. Dzisiaj leniuchowanie w stanie czystym i pierwotnym, przy "Gwiezdnych Wojnach" i maminym żurku:)
Czego chcieć więcej od życia:)?
Oprócz błękitnego nieba...:)

piątek, 6 listopada 2009

Queen of the night na szlaku wrażeń i rozpusty:)

Weekend. Cudnie. Plan jest ogromny, a weekend krótki i intensywny.

Opijamy 23 urodziny, pępkowe i prace magisterską.

Jak to określił mój kolega:

"Ale będzie beton"
Chyba lepiej tego określić nie można.

Z rozmarzeniem wspominałam imprezę, której nie pamiętam...

Tak podsumowała swoje opowieści moja przyjaciółka. To trzeba mieć talent.

czwartek, 5 listopada 2009

Wczoraj wieczorem

... Było spotkanie. Powstał plan.
Może nawet przerodzi się w tradycję.

Babski wieczór... proszę nie mylić ze zlotem czarownic:)


A Ojciec na to:

"Będziecie sprzątać czy odlatywać?"