sobota, 26 września 2009

odliczam chwile do urlopu

Tak jest. Udaję się na urlop. W poniedziałek. Jestem w nastroju wyśmienitym. Urlop jest zasłużony, nawet bardzo (chociaż drugi w tym roku:)).
Planuję spędzić go bardzo intensywnie. To znaczy intensywnie odpocząć czytając, pijąc i relaksując się w bezpośrednim otoczeniu plaży i łagodnego, letniego klimatu. Plany ambitne, ale z pewnością uda mi się je zrealizować.

piątek, 25 września 2009

wakacyjne pamiątki

Szanowny Pan K. wrócił z wakacji. I dla współpracowników przysłał kartkę ( nie było na niej żadnego specjalnego zdania do mnie;p). Koledze M. przywiózł miejscowy trunek...
A co dla mnie? Zapytałam nieskromnie.
Moja opalenizna, odpowiedział Szanowny Pan K.
A ja przecież jestem materialistką!
Mówi się trudno, żyje dalej, a opalenizną cieszyć się trzeba...

była sobie kobieta przeziębiona...

Była dzielna i mimo przeziębienia poszła do pracy. Kusiła wszystkich seksowną chrypką:)

A teraz... nie może mówić i siedzi w domu z głosem w stylu zapitej 60-tki...

dialog miesiąca

A: poderwałam super faceta na weselu:)
O: no to opowiadaj, ile ma lat?
A: nie wiem...
O: a czym się zajmuje?
A: nie wiem...
O: a gdzie mieszka?
A: nie wiem, gdzieś tam...
O: a jak ma na nazwisko to go na naszej-klasie sprawdzimy?
A: nie wiem...
O: A zostawiłaś mu swój nr telefonu chociaż?
A: nie...
O: Antulska! czy ty zawsze musisz wszystko spier....ć?!

Po co od razu korzystać z takich mocnych słów?

wtorek, 22 września 2009

Sezon letni dobiega końca...

A ja szykuję się do snu zimowego, albo raczej do hibernacji, bo dopiero wstałam. Chociaż najprawdopodobniej to zmęczenie to wynik ciężkiego weekendu:) Nie to zdrowie, nie te czasy, żeby tyle imprezować:)

poniedziałek, 21 września 2009

a jednak...

...ze mnie to jest przysłowiowa "dupa nie oficer". A do tego stara dupa;p;p;p

Jestem niezadowolona, na ściance po kilkudniowej przerwie się nie spisałam i trasy przechodziłam jak baba. A to już wstyd. Pokuta, pokuta i jeszcze raz ćwiczenia.

Life is brutal.

niedziela, 20 września 2009

Już mi suknię niosą z welonem:) part 2

Kolejne zamążpójście, tym razem długo oczekiwany ślub i wesele mojej młodszej kuzynki. Oczywiście byłam na nim sama. A dokładnie bez pary, bo byłam z rodzicami oraz ciocią i wujkiem:)
Wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż do momentu szukania miejsca na sali weselnej. Nie było mojej wizytówki obok rodziców, nie było jej również koło cioci i wujka. Pomyślałam - no ładnie, przyszykowali mi stolik dla singli (czytaj miejsce przy dodatkowym stoliku dla dzieci... ech życie bywa brutalne...), ale okazało się, że miałam miejsce w pobliżu pary młodej, z osobami w moim wieku:) i bawiłam się do rana w doborowym towarzystwie:) było bosko:)
Podtrzymując tradycję rodzinną wyszłam z wesela ostatnia, a na poprawinach byłam pierwsza przy stole. Bo ostatni będą pierwszymi. Takich gości to ze świecą szukać. Poza tym kilka razy nurkowałam pod stołem, bynajmniej nie dlatego, że coś zgubiłam, zaadaptowałam kolumnę ze środka sali na rekwizyt pomocniczy do tańca, oraz piłam wódkę w dużych ilościach:) To było dobre wesele!
I tak kolejna kuzynka zmieniła stan cywilny, a ja cieszę się stanem wolnym i określeniem kobiety wyzwolonej. Czasami trzeba poddać się losowi:)

poniedziałek, 14 września 2009

To był weekend!

Myślę, że jeden z cięższych ostatnio. Dwie imprezy i praca, dużo rozmów i nawet sceny zazdrości!
Za to tydzień zapowiada się spokojnie.

Przyszły mąż na wakacjach, chłopak na wakacjach...

ale tym sposobem mam czas dla siebie:)

Dnia następnego po imprezie...

Były ploty, był szum w głowie i żurek na obiad, za co serdecznie wszyscy jesteśmy wdzięczni naszym kochanym kucharzom:):):)

I oczywiście w wiadomościach hotelowych jest kilka niusów z imprezy. Trochę wymieniliśmy się wspomnieniami, bo niektórym nawet nie dziury, a kratery w pamięci się pojawiły:)

Teraz cóż pozostaje? Planować kolejną imprezę i spróbować przebić (czy to w ogóle możliwe???) tę piątkową. Chociaż w takim towarzystwie to bawić się można do rana, pić do dna i jechać choćby na koniec świata.

sobota, 12 września 2009

trzasło, pukło i stukło ćwierćwiecze

W dniu wczorajszym odbyły się obchody mojego ćwierćwiecza. Rano zobaczyłam, że mój zegarek przestał działać i doszłam do wniosku, że w moje 25 urodziny czas się dla mnie zatrzymał:):):)

Poza tym była impreza. Miała być impreza roku i nie wyszło. Bo była to impreza dekady:) Towarzystwo dopisało, mam nadzieję, że wszyscy bawili się dobrze.
Ja dziękuję za wszystko:) Jesteście wspaniali!

poniedziałek, 7 września 2009

A w tym tygodniu...

Intensywnie przygotowuję się do obchodów mojego ćwierćwiecza. Nie wiem czy Wrocław jest gotowy na taką imprezę, ja z pewnością na taką poważną metryczkę się nie nadaję, dlatego zachowam strategiczne milczenie:)

Turniej tenisowy CTP

Po 6 lekcjach tenisa wzięłam udział w turnieju tenisowym, obroniłam tytuł łamagi roku i nawet zdobyłam nagrodę... rakietę:) to się nazywa coś!

Dlatego też moją nieobecność uznaję za usprawiedliwioną!!!