niedziela, 26 czerwca 2011

Długi weekend, bardzo długi wypoczynek:)

Luz, blues, w niebie same dziury.
Spędziłam cudowny weekend, na którym nawet się trochę oderwałam od codzienności... Wyjazd w Karkonosze dobrze mi zrobił, spędziłam świetny czas z moją kochaną Rodziną.

Z wniosków poweekendowych...

...Dodaję do ulubionych zajęć jazdę samochodem po górskich drogach słuchając arii operowych (przeżycie prawie metafizyczne:))...
...Jestem szczęśliwą osobą! Mam wspaniałą Rodzinę, świetną pracę, piękne mieszkanie... czy potrzeba mi czegoś jeszcze? Nie... chyba, że 30-letniego Strażaka... :):):)

Tym sposobem idę trochę poodpoczywać po wyjeździe:)
Z nowymi siłami wkraczam w nowy tydzień, w końcu to nowe wyzwania!

czwartek, 23 czerwca 2011

Pokonując własne granice wytrzymałości i tonąc w ciężkich myślach

Dzień odpoczynku, chwilowego zatrzymania... dzień przeznaczony na refleksję i chwila na religijny przystanek w pędzie codzienności.
Obejrzałam dzisiaj film "Biała sukienka". Według mnie jest to jeden z najlepszych polskich filmów.
Lektura obowiązkowa.
I chociaż widziałam go już kilka razy... kolejny raz nie mogę się po nim pozbierać. Zrobił na mnie ponownie ogromne wrażenie.
I znowu zasmucił mnie obraz NAS...
Katolików...
Ateistów...
Polaków...
Zagubionych, opuszczonych, stojących gdzieś między realizmem, romantyzmem, krytycyzmem i tradycją...

Ilu z Nas ma odwagę powiedzieć głośno - "jestem Katolikiem"?
Ilu potrafi dodać: "jestem Patriotą" ?
Ilu będzie z tego dumnych...

Ja jestem pewna swoich poglądów. Nie boję się krytyki. Chociaż czasami z dużą rezygnacją obserwuję reakcje innych na moją postawę.

niedziela, 19 czerwca 2011

Cuda we Wrocławiu, albo poważna kontuzja komórek mózgowych

Przeżyłam ciężki tydzień, ale dalej chce mi się spać...
Napisałam kilka egzaminów, ale jakoś nie czuję się mądrzejsza...
A tak w ogóle to zapadłam w jakiś dziwny stan marazmu, prawie hibernacji...
Popijając gazowaną wodę mineralną (miałam wprowadzać do mojego życia jakieś zmiany, żeby nie było takie nudne - zaczęłam od kupienia truskawkowej zamiast miętowej gumy do żucia i postanowiłam pić wodę z bąbelkami... niezły spontan jak na jeden weekend:)) zastanawiam się dlaczego taki stan mnie dopadł.
Czy faktycznie brakuje mi wrażeń?
Może to jest pora na skok na spadochronie, wyjazd wspinaczkowy do Rumunii lub udział w nielegalnych wyścigach samochodowych?
A może to zwykłe przemęczenie?
Muszę opracować plan renowacji (co ja mam z tym planowaniem?), zwizualizować kilka ważnych elementów życiowych i w końcu się obudzić.

No to do dzieła... Ziewając zapowiadam moje tradycyjne:

"Nowy tydzień, nowe wyzwania"

i idę spać... wcale nie jest za wcześnie:)

czwartek, 16 czerwca 2011

Między ciszą a ciszą...

Dzisiaj dzień na regenerację sił, na powrót do formy będę potrzebowała trochę czasu.

Wygląda na to, że oprócz mojego miejsca na Ziemi w postaci mieszkania znalezionego kilka miesięcy temu (które było miłością od pierwszego wejrzenia) niedługo znajdę kolejne miejsce na Ziemi. Trochę w innym tego słowa znaczeniu, ale wszystko powoli zaczyna się układać:)

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Złote myśli o szaleństwie...

Znowu zbliżyłam się do apogeum szaleństwa...
W sumie może to nie jest takie złe?
Dla mnie nie, niestety moje otoczenie przeżywa ciężkie chwile...
Jedni woleliby nie pamiętać, inni wolą jak wcześniej wyjdę, jeszcze inni się martwią...

A ja dzisiaj przeszłam osobiście cały wachlarz emocji...
Od czarnej rozpaczy związanej z aspektami życiowymi, na które nie mam wpływu, przez głęboką melancholię i poczucie bezsensu, następnie słodką euforię związaną z moją prywatną podłogą, aż po absolutną radość, w którą wprawiła mnie perspektywa schowania stresów do szafy:)

A tak serio to jestem zmęczona, ten tydzień będzie krytyczny.
Planuję go przespać.
Czekam na lipiec jak na zbawienie.

piątek, 10 czerwca 2011

Życie to podróż z samochodem prędkością 120km/h po górskich drogach

Życie to zdecydowanie podróż. Dla niektórych to spokojny rejs po morzu śródziemnym, dla innych autostopowa improwizacja po europejskich trasach, a dla mnie to podróż samochodem po górskich drogach z prędkością 120km/h.
Jest bardzo szybko i intensywnie, czasami można się spocić, adrenalina wzrasta do granic wytrzymałości, ale po każdym zakręcie pojawia się jest też satysfakcja... udało się przeżyć:)
Zbieram doświadczenia, uczę się na błędach, wiem, że robię postępy i chcę więcej. Wiem, że nie zawiodę osób, które mi ufają.
Wiem, że nie boję się wyzwań i ciężkiej pracy.
Wiem, że życie wymaga cierpliwości i pokory.
Tyle wiem, a to tak niewiele.

Zmęczenie sięga zenitu. Pocieszam się perspektywą lipca. Lato w mieście. Praca, obowiązki i festiwal Nowe Horyzonty. Może chociaż na chwilę uda mi się przystopować. Przystań mam. Teraz muszę tylko ją urządzić i oswoić.

Ewolucja trwa. W głowie i w otoczeniu.

sobota, 4 czerwca 2011

Po przerwie, po zmianach, po przemyśleniach...

Wracam...

Miałam chwilę zawahania.
Już chciałam nacisnąć "usuń".
W świecie wirtualnym jest to bardzo proste. Bez konsekwencji, jak cały współczesny świat. Przecież potem zawsze można wybrać opcję "utwórz bloga". Zacząć wszystko od nowa. Z czystym kontem, nowymi możliwościami i bez żadnej odpowiedzialności.
Ale czy na pewno?
Czy to jest takie łatwe?
Poza tym, czy jest to miarą prawdziwej dojrzałości?
Po prostu uciec od faktów i zacząć wszystko jeszcze raz?
Czasami faktycznie tabula rasa jest potrzebna (dla zachowania zdrowych zmysłów), ale ja nie lubię chodzić na łatwiznę, to zdecydowanie nie w moim stylu.

Dlatego wróciłam.

Bo kocham pisać.
Bo nie chcę przekreślać tego co było.
Bo przeszłość mnie ukształtowała.
Bo wiem, że potrafię stawić czoła przeciwnościom.
Bo tu i teraz odpowiadam za moją przyszłość.

Przyszedł czas ciężkiej pracy, dorosłych problemów i odpowiedzialności.
Takie jest życie.
Nie boję się tego.
Przynajmniej się staram.

Przykro mi...
Że pewne rzeczy w moim życiu nie ułożyły się inaczej.
Że potrafiłam ranić innych, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Że było to takie łatwe kiedyś...
Że nie potrafię inaczej powiedzieć "przepraszam", chociaż wielokrotnie chciałam zadzwonić i to powiedzieć...

Teraz nauczyłam się siebie.
Nadal się uczę. I chcę się poprawić. Wiem, że dam radę.
Jestem już dorosła.