sobota, 30 czerwca 2012

sportowa sobota i maraton imieninowy

a zatem, dzisiaj 2 treningi zaliczone, plus oczywiście rowerowe love trwa :)
ledwo żyję, a wieczorem grill part 2, czyli drugi dzień obchodów imienin mojego Szanownego Brata P.
ciężki weekend :)

czwartek, 28 czerwca 2012

Na straganie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy...

czyli ja we własnej osobie w osiedlowym warzywniaku.

ja: dzień dobry. jestem bardzo zmęczona i głodna, co mi pan poleci?
sprzedawca: dzień dobry. To może truskawki, pyszne są i sezon jest już na wykończeniu to ostatnie dni...
ja: nie chcę niczego słodkiego, muszę się najeść... może jakaś sałatka... ale nie, ta sałata wygląda jakby miała cięższy dzień niż ja... niech ja pomyślę (...).


niestety, takie dialogi przytrafiają się niektórym ludziom w styczności ze zmęczoną mną.

za co oczywiście ogromnie przepraszam:)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Zakupy, różowe okulary i twardy próg rzeczywistości.

Dialogi Rodzinne wyrwane z kontekstu:
Osoby: Mama, Szanowny Brat P., ja.

ja: nie śmiejcie się, miałam kilka koleżanek, które kupowały wódkę na wesele w strefie bezcłowej za każdym razem jak gdzieś leciały... przez rok można było coś uzbierać.
Szanowny Brat P.: czyli trzeba zacząć pracować w strefie bezcłowej najlepiej...
ja: ale zaraz, zaraz... ci, którzy pracują w strefie nie mogą robić tam zakupów!
Szanowny Brat P.: Aga, Ty jesteś jednak tak naiwna, że jest to nawet słodkie... hehehe
ja: Mamo, ale przecież oni nie mogą robić tam zakupów! prawda?
Mama: nie skomentuję.

czy ja jestem z innego świata? o naiwności, towarzyszko moich dni, nie opuszczaj mnie nigdy:)

a dzisiaj spędzam wieczór z kwartetem superbohaterów, czyli z Pingwinami z Madagaskaru. Bo tylko oni mogą mi przywrócić wiarę w cały ten świat i rozbawić do łez:)

środa, 20 czerwca 2012

Środowy poranek... też jest fajny :)

Środa... mała sobota, jak mówią niektórzy. Najlepszy dzień na poważną rozmowę z szefem, jak mówi mój Ojciec.
Tymczasem za oknem zrobiło się ciemno i chyba dzisiaj w końcu po kilku dniach upałów spadnie deszcz. Dobrze:)
A ja po porannym treningu postanowiłam zrobić sobie leniwe śniadanie w towarzystwie adekwatnej lektury:)
Miłego dnia życzę wszystkim, polecam kawę poranną.

p.s. dzisiaj dzień bez meczu, pierwszy od 12 dni... to niczym odwyk...;)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rowerowe Love

Ostatnio stałam na światłach czekając na zielone na ścieżce rowerowej.
Podjechał do mnie chłopiec, w wieku około 7-8 lat i także stanął w oczekiwaniu na zmianę światła. W pewnym momencie zobaczyłam kątem oka jak mierzy mnie z góry na dół, ogląda mój rower i w pewnym momencie usłyszałam jak mówi do mnie kiwając głową z aprobatą:

"Hmm... żółte koła... hmm... fajne..."

to się nazywa rowerowy komplement :) później przysz
ła refleksja... "to ja mam żółte koła w rowerze?!"

niedziela, 17 czerwca 2012

Niedzielne wyzwania, czyli kiedy brakuje czasu na lenistwo

Cały czas w biegu, również w niedzielę.
Ale w sumie przecież ja to lubię:)
A dzisiaj tradycyjny poranny trening, po którym usłyszałam miłe słowa od jednego ze stałych bywalców basenowych: "Panią, to tylko podziwiać, czy zima czy lato, zawsze jest Pani na treningu", ależ takie słowa dodają skrzydeł. Szczególnie, gdy wypowiada je osoba, która czy zima czy lato... jest na treningu:)
(nikt tak nie zrozumie i nie doceni uzależnionych od sportu, jak inni uzależnieni od sportu:)).

Tymczasem dzisiaj jeszcze mnóstwo rzeczy miałam w agendzie i melduję, że plan został wykonany, teraz już tylko relaks pozostał, czyli rowerowo-wieczorowo:)
a szaleństwa w kuchni dzisiaj pod znakiem litery "M".
M jak migdały,
M jak mak,
M jak marcepan.

sobota, 16 czerwca 2012

Me, My Bike&I

Jak ja uwielbiam sobotnie poranki... kiedy wracam po treningu, na luzie piję kawę i planuję całą sobotę... marzenie:)
a ostatnio te poranki dodatkowo umila mi mój rower, o którym już wspominałam.

A teraz oficjalnie przedstawiam - oto Wieśniak:)

czwartek, 14 czerwca 2012

Ciągle pada!




uwielbiam taką pogodę:) kiedy za oknem jest szaro, deszczowo:)
staram się, żeby to co się dzieje nie wpływało na mój nastrój, ale zawsze taka pogoda nastawia mnie pozytywnie:)
jest tak melancholijnie, wszystko dookoła dzieje się w zwolnionym tempie, jest wymówka, żeby bezkarnie wypić kolejną kawę... zdecydowanie, taka pogoda działa na plus:)
miłego dnia!
a na osłodę - truskawkowe love:*

środa, 13 czerwca 2012

Serce nie sługa...




u mnie aktywnie, pracowicie i trochę momentami stresująco. Samo życie.
Nawet na pisanie nie mam zbyt wiele czasu, a jak czas jest to zwykle sił brak. Znowu muszę popracować nad metodą naginania czasoprzestrzeni:)
Pocieszam się tym, że czasami po prostu trzeba trochę odpucić, żeby wrócić w dobrej formie. Dużo się zmieniło u mnie ostatnio. Mam nowego towarzysza moich dni, jest nim wspaniały rower, zwany przeze mnie pieszczotliwie Wieśniakiem, który dzielnie ze mną znosi codzienne trudy jazdy do pracy:)
poza tym tradycyjnie gotuję, piekę, pływam, ostatnio znowu zdarzyło mi się polatać i muszę przyznać, że serce nie sługa, miłość nie wybiera i takie tam standardowe frazesy jak najbardziej do mnie pasują:) No co mam zrobić, że ja to naprawdę kocham? Muszę z tym po prostu jakoś żyć:)
acha... i kibicuję:)! no przecież dzień bez meczu to dzień stracony:)

p.s. przepraszam za zmiany na blogu "w wystroju", ale kombinuję ostatnio, szukam nowego stylu :) ten niebiański błękit jakoś mi pasuje:):):)