piątek, 31 sierpnia 2012

Piątkowe klimaty, jesienny nastrój i pomysły na nowy sezon :)

Znowu piątek, już nawet nie liczę, po raz który zastanawiam się nad tym jak szybko leci czas. I ostatni dzień sierpnia powitał mnie iście jesienną aurą - szaro i deszczowo. Czy już pisałam, że uwielbiam taką pogodę? Już nawet nie liczę ile razy:) Bo taka aura ma w sobie coś - tajemniczego, kojącego, spokojnego... Deszcz nie odstraszył mnie od porannego treningu biegowego, postanowiłam też dodać sobie wigoru rozgrzewającym śniadaniem, bo do serka dodałam imbiru, cynamonu i siemienia lnianego, pycha:)
A już jutro wyczekiwany wrzesień :) zaczyna się aktywnie i będzie taki poziom trzymał - ponieważ jutro rano mam lot (jeśli oczywiście pogoda na to pozwoli), a wieczorem idę na imprezę rodzinną:) Imieniny mojej Mamy:) Mam też kilka pomysłów na nowy sezon, kocham jesień i mam zamiar jak najlepiej wykorzystać ten zbliżający się czas:) Tymczasem wspaniałego piątku życzę i zostawiam Was w towarzystwie chłopaków z 30STM:)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Lubię poniedziałki

Mnóstwo planów, po leniwym weekendzie (wczoraj była prawdziwa wegetacja z książką, taka jaka mi się marzyła od kilku tygodni :)). A dzisiaj zaczynam bardzo aktywny tydzień w ramach rozgrzewki przez zabieganym wrześniem. Planów jest dużo, cały wachlarz doświadczeń, wyzwań i emocji się szykuje. Niech moc będzie ze mną:) Zatem na dobry początej dnia koktajl ananasowy i poranny trening biegowy.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Niedzielny refleksyjny poranek i małe podsumowanie weekendowe

Wczoraj dzień był bardzo intensywny - poranny trening, potem ślub i przyjęcie weselne, a żeby nie było nudno nocne wyjście do miasta w babskim gronie.
sobotnio - potreningowo, z pieczoną owsianką i malinami a niedzielnie - leniwie, czyli czekoladowe placki z bananami:
Pomimo nawału zajęć i spotkań w ten weekend ogarnął mnie refleksyjny nastrój. Wszystko za sprawą filmu "Jutro pójdziemy do kina", który leciał w piątek w tv (tak, tak, w piątkowy wieczór siedziałam sama w domu, przed tv:)). Nie wiem czy mieliście okazję zobaczyć ten film, oczywiście można mieć do niego kilka uwag, ale przesłanie, które niesie, historie, które przedstawia... są warte poświęcenia mu czasu. Film opowiada o ostatnich miesiącach przed wojną, widz świadomy tragedii, która się zbliża podgląda życie trójki bohaterów - młodych mężczyzn, którzy przeżywają swoje miłości, planują przyszłość i, co jest domeną młodego wieku, nie wierzą w to, że wydarzyć się może coś strasznego. Tak naprawdę, mimo, że upłynęło ponad 60 lat od czasu zmagań bohaterów myślę, że u nas nic się nie zmieniło. Żyjemy pewnymi ideałami, wiarą w przyszłość. Mnie film nastroił do refleksji - a co by było, gdyby faktycznie nie było jutra? Jakoś się wczoraj nie mogłam pozbierać po tym wszystkim, a ponieważ niedzielne poranki są zawsze dla mnie momentem przystanku w pędzie codzienności dzisiaj jakoś ten nastrój nadal mnie trzyma.

piątek, 24 sierpnia 2012

Piątek, znowu!

Już chyba o tym pisałam, ale ledwo tydzień się rozpoczął, a tu już zaskoczył mnie piątek. Piątek, w który do pracy mogę się wybrać już w weekendowym stroju, piątek, w który mam jak zwykle całą listę zadań do załatwienia i piątek, w który będę miło wspominała wczorajszy wieczór:) Bo wczoraj było latanie, ależ sobie polataliśmy:):):) I dzisiaj kolejne śniadanie, bo jest to najlepsza owsianka w moim życiu - nektar i ambrozja w jednym :)
owsianka z patelni (podpatrzona u małej czarnej:) ze słonecznikiem, dynią, siemieniem lnianym, bananem i borówką amerykańską i muzycznie na weekend, sentymentalna się robię przedurodzinowo, ale szczerze polecam "Drive", zarówno film i jak soundtrack, często do niego wracam:

czwartek, 23 sierpnia 2012

Czwartkowe klimaty, bohaterowie i małe przyjemności


Kolejny tydzień mija zanim na dobre się zaczął... Ostatnio zupełnie nad tym nie panuję, a wrzesień zleci mi jeszcze szybciej, o czym już wspominałam i już się do tego intensywnie przygotowuję :)

I zbieram siły, i relaksuję się, i mam totalny mętlik w głowie. Tak, zdecydowanie to jest ten moment, w którym co roku pojawia się mętlik w głowie:) Dlatego na śniadanie bez żartów, wszystko ułożone:


placki otrębowe z imbirem, serek wiejski, pomidor, pieprz, bazylia i kawa



Z potrzeby odnalezienia ponownie ideałów i romantyzmu na świecie czytam powieść "Dewajtis" Marii Rodziewiczówny, na przemian z międzynarodowym regulaminem zawodów balonowych (aby nie było monotematycznie :)):


Ta powieść* jest po prostu cudowna, tylko pytam gdzie tacy mężczyźni się podziali? jak już kiedyś podsumowałam - wyginęli chyba wraz z postępem...

*ku mojej wielkiej radości w kioskach jest teraz seria wydawnicza z powieściami Marii Rodziewiczówny właśnie:) pierwszy tom, czyli "Między ustami a brzegiem pucharu" już zakupiony:)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Lato wszędzie!

Upał jest całkiem konkretny, ale kiedy ma być tak ciepło jak nie w sierpniu ;)?
co prawda dopadła mnie bezsenność - upał, burza, to wszystko jakoś nie sprzyja wyspaniu się. Ale postanowiłam się tym nie przejmować, na pocieszenie na śniadanie spróbowałam moich wczorajszych wypieków (tak, tak, chciało mi się piec w prawie 40 stopniach :)):


pełnoziarniste ciasto ze śliwkami i jabłkami, posypane pestkami dyni i wiórkami kokosowymi (kolejna odsłona przepisu od Canette ) oraz brownie podpatrzone tu , tylko w wersji z mąką pełnoziarnistą (pół na pół z pszenną), do tego obowiązkowo kawa:)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

W poniedziałek z myślą "co przyniesie nowy tydzień" :)?

Po aktywnym weekendzie obfitującym w spotkania rodzinno-przyjacielskie wracam na zawodowe szklaki:)
A dzisiaj poranny trening już zaliczony. A śniadanie - idealne na upalny poranek, muszę się nim z Wami podzielić:).

serek wiejski, banan, brzoskwinia, siemię lniane i cynamon


rano kawka...

...i koktajl bananowy. A co będzie wieczorem to się dopiero okaże:)

Poza tym u mnie znowu się zaczyna - jak co roku, zbliża się wrzesień, moje urodziny i jak co roku mam "stres przedurodzinowy". I chociaż po raz kolejny już obchodzę 25. urodziny (który to już raz;), to od rzeczywistości tak łatwo nie ucieknę. Mija kolejny rok, przydałoby się jakieś podsumowanie może... i to jest właśnie ten punkt, który powoduje stres. Do tego wrzesień przyniesie oprócz przyjemności, takich jak Zawody Balonowe w Lesznie, Balonowe Mistrzostwa Europy Kobiet i imprezy służbowej (zwanej potocznie wrześniówką), jeszcze jeden punkt programu - kolejna młodsza kuzynka wychodzi za mąż. A rodzina obstawia z kim pojawię się na weselu :)

sobota, 18 sierpnia 2012

sobota idealna :)?

dzisiaj poranny trening za mną, leniwe śniadanie, tradycyjnie przeprowadziłam także akcję "sobotnie porządki" w mieszkaniu i... pora na jakąś rowerową przejażdżkę. Taki jest plan. Zbieram siły. Dzisiaj mam plany na wieczór:) najpierw impreza rodzinna, a potem mini wycieczka po mieście - a co, może od czasu do czasu nawet mi się chce tańczyć? i to właśnie dzisiaj będę robić!
Żeby mieć siły na cały długi dzień śniadanie było duże - zapiekana owsianka z ananasem i kokosem (coś ostatnio pinacolada chodzi mi po głowie, może to będzie drink wieczoru ;)?)


I jeszcze się pochwalę moim ostatnim wypiekiem, pełnoziarniste ciasto ze śliwkami i jabłkami, pestkami dyni i kokosem :), zainspirowane tym przepisem od Canette:


czwartek, 16 sierpnia 2012

Mini triatlon - trochę formalności i przyjemności

Przeżyłam:) udało się:)!
i to nawet całkiem nieźle, obowiązkowo będę to powtarzała - w końcu teraz, jak wiem, że mogę (:)), to trzeba popracować nad czasówkami.
Było tak - chłodny poranek, ja, dystans do pokonania i moja mroczna randka z przeznaczeniem:)
Za radą znajomego trenera zaczęłam od pływania, co nie sprawiło mi większych trudności - było spacerowo, wiedziałam, że muszę oszczędzać siły, dlatego przepłynęłam zaplanowane 1,5 km w 50 min. Potem 8 minut na przebranie się (!!!), (do tej pory zastanawiam się jak to zrobiłam) wysuszyłam włosy (niestety chłodny poranek zmusił mnie do dokładnego suszenia...). Wsiadłam na rower - w 70 minut pokonałam 20 km, co uważam za całkiem niezły wynik po basenie. Po 15 kilometrze miałam kryzys, i to bardzo dziwny, zupełnie opuściły mnie siły i chciało mi się... spać... już myślałam, że wrócę do domu i po prostu zasnę. Ale po powrocie wypiłam koktajl bananowy, jakoś mnie to podniosło na nogi, do tego usłyszałam dzwonek do drzwi... okazało się, że mój Ojciec pojawił się na swoim rowerze (o uroczym imieniu "Herkules"), bo stwierdził, że ma ochotę na wycieczkę rowerową i może mi potowarzyszyć... tak naprawdę, wiem, że uznał, że przyda mi się asekuracja:) Kochany jest. Tym sposobem nie miałam już wątpliwości, po 15 minutach przerwy, z nowymi siłami oraz Ojcem na rowerze, ruszyłam na trasę. Kolejny kryzys miałam między 3 a 4 kilometrem, już myślałam, że wrócę, ale jakoś przezwyciężyłam ten najgorszy moment. Po 5 kilometrze ustabilizowałam tętno i mogłabym biec spokojnie 15 kilometrów... byle się nie zatrzymać. Jakiekolwiek wybicie z tempa byłoby zgubą, jak podejrzewam. Bieganie zajęło mi w sumie 68 minut, tempem wolniejszym niż zwykle (ostatnio przebycie takiego odcinka zajmuje mi ok. 10 minut mniej)
Tak właśnie minęły mi w sumie 3, 5 h wczorajszego poranka.
Resztę dnia spędziłam u Rodziców:)
Mama postanowiła się mną dobrze zaopiekować, więc był ogród, obiad i pyszne ciasto:) popołudnie idealne:)




Obiecane zdjęcie w nowej fryzurze - widać dokładnie jaka jestem zmęczona, a w tych kwiatkach to raczej a la Audrey Hepburn niż jak Demi M. :)

środa, 15 sierpnia 2012

Dzisiaj jestem swoim mistrzem!

Udało się :) przeżyłam mój pierwszy mini triatlon:)
wspomógł mnie koktajl bananowy w międzyczasie :)



pokonałam dzisiaj 31,5 km własną siłą i wytrzymałością - biegnąc, pływając i jadąc rowerem :)!!! Jestem naprawdę z siebie zadowolona.
wszystkie szczegóły opiszę popołudniu, bo teraz muszę się ogarnąć, jeszcze sporo wrażeń przede mną dzisiaj, na obiad idę z wizytą do Rodziców, muszą się mną dzisiaj opiekować po takim poranku:)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Wtorek czy piątek?

Tak się złożyło, że jutro jest dzień wolny. Od pracy nawet. Tym sposobem w tym tygodniu są 2 piątki - we wtorek (bo przecież jutro jest wolne) i ten właściwy :). Całkiem fajna perspektywa.*
Wczoraj debiutowałam w pracy w mojej nowej fryzurze - muszę przyznać, że usłyszałam komplement (i to od człowieka, który zawsze jest elegancki, dobrze ubrany i przywiązuje dużą wagę do wyglądu innych), którego absolutnie się nie spodziewałam:
"Bardzo dobrze, wyglądasz jak Demi Moore w 'Uwierz w ducha'"** (!!!)
zawsze chciałam wyglądać jak Demi Moore! Extra! Teraz pozostaje mi tylko zostać zauważoną przez jakiegoś Patricka Swayze i nauczyć się lepić garnki z gliny :):):)

U mnie dzisiaj spokojny poranek, regeneracja sił przed jutrzejszym sportowym wyzwaniem***. Niech moc będzie ze mną:)
Dlatego zrobiłam sobie pożywne śniadanie, poza tym słucham muzyki i mam głowę pełną myśli. Muszę oczyścić umysł.



owsianka z jogurtem, borówkami, kokosem i cynamonem

*Szanowny Brat P. powiedziałby, że mamy 2 poniedziałki - ten właściwy i ten w czwartek, bo przecież wraca się po wolnym dniu... punkt widzenia...
** by Sz.J.
*** będę próbowała swoich sił w moim "mini triatlonie", na ten pomysł wpadłam we współudziale z pokonacsiebie.pl

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Los pomaga, jak pytasz znajdujesz odpowiedzi, jak prosisz Wszechświat w końcu zsyła coś dla Ciebie...

Może to naiwne co napisałam w tytule... ale ja w to wierzę:).
I moje życie jest na to dowodem. Czasami los płata różne figle, ale na koniec okazuje się, ze wszystko było jakoś dobrze zaplanowane.
Po prostu pewnego dnia wstaje się rano, otwiera okno i znajduje odpowiedź. Czasami prośby są spełnione, czasami otrzymujemy podpowiedzi od świata i tylko od nas zależy czy je dobrze wykorzystamy :)
Dzisiaj cudowny poranek, wspaniała pogoda we Wrocławiu, poza tym nowa energia po wieczornych balonowych lotach.
Szukam sponsora na wyjazd na Mistrzostwa Europy Kobiet, na które jadę jako nawigator. Wszyscy spławiają mnie mówiąc - daruj sobie, nikt nie ma pieniędzy, po co w ogóle się męczysz... wiecie co? już w pewnym momencie taki impuls, mroczny cień zwątpienia przemknął przez mój pozytywnie nastawiony do wszystkiego umysł... może jednak mają rację?
i wtedy otwarłam bloga slyvvii a tam niespodzianka... cytat, który przywrócił uśmiech na moją twarz, a w sercu znowu mam nadzieję i siłę na dalsze poszukiwania, dlatego pożyczam, być może kogoś z Was też natchnie tak jak mnie:

,,Tak wielu ludzi jest nieszczęśliwych, a jednak nie podejmują żadnej próby, by to zmienić, ponieważ przywykli do życia w pewności, konformizmie i konserwatyzmie, co może dawać poczucie spokoju umysłu, ale w rzeczywistości nie ma rzeczy bardziej niszczącej dla niespokojnego ducha niż pewna przyszłość."
"Wszystko za życie" - Jon Krakauer


Bo przecież najłatwiej stwierdzić, że się nie da i po prostu usprawiedliwić swoje lenistwo i apatię.



Życzę Wam wspaniałego tygodnia pełnego wyzwań, zostawiam z moją ulubioną piosenką ostatnio i z uśmiechem tradycyjnie mówię - nowy tydzień, nowe wyzwania:)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Wyzwanie za wyzwaniem :)

A zatem dzisiaj bylo 9km biegiem, potem rowerem 7km, a potem basen 1,5 km. Niewiele, ale to dopiero wstęp do właściwego mini triatlonu:)
jestem z siebie zadowolona, przeżyłam:)
w nagrodę na śniadanie zaserwowałam sobie naleśniki z pomidorami i bazylią :)

a teraz zbieram się na balonowe popołudnie :)

sobota, 11 sierpnia 2012

manipulacje, wariacje i kolejne wyzwania!

Dzisiaj od rana sportowo - co prawda nie tyle ile miałam zaplanowane, bo wycieczka rowerowa za miasto została odwołana ze względów pogodowych, ale za to testowałam siebie wstępnie przez nowym wyzwaniem, na które wpadliśmy razem z pokonacsiebie.pl , mianowicie, żeby urządzić sobie taki mini triatlon - oczywiście w miarę własnych możliwości.
Co z tego wyszło? dzisiaj 10km na rowerze (czyli luz), a potem 1,5 km na basenie, ale w moim przypadku tempem spacerowym, czyli w 48 minut. Jutro planuję dołożyć jeszcze do tego bieganie i zobaczę... jestem bardzo ciekawa tego, ponieważ sprawdzam własne możliwości i wytrzymałość.
A jutrzejsze popołudnie jeśli pogoda dopisze będzie cudowne - znowu balonowo, znowu ciężka praca, ale już się nie mogę doczekać:)

Cytatem tego tygodnia jest:
"nie wiem co mam o tym myśleć, że wszystkim pokazujesz swoje balony"*** by Sz.R.

*** całkowicie zamierzony skrót myślowy w ramach chęci powiedzenia "wszystkim pokazujesz zdjęcia z zawodów balonowych" :)

środa, 8 sierpnia 2012

Dialogi damsko-męskie

Wprowadzenie: 4 dzień zawodów, zmęczenie, trochę stresu i ogóle zadowolenie z dobrze wykonanej pracy wśród załogi. W oczekiwaniu na wieczorną imprezę kończącą Mistrzostwa.
Osoby: Ekstremalny J. oraz ja.

(...)
ja: no to co, będziemy tańczyć? prawda?
Ekstremalny Y.: nie.
ja: ale proszę, potańczmy wieczorem!
Ekstremalny Y.: nie.
ja: ale, ale dlaczego...? proszę... potańczmy...
Ekstremalny Y.: nie. Ja nie tańczę.
ja: jak to nie? widziałam na zdjęciach, że umiesz tańczyć.
Ekstremalny Y.: nie powiedziałem, że nie umiem, tylko, że nie tańczę.
ja: ale... ale... no przestań... wyobraź sobie... będziemy po locie, pójdziemy na kolację..., wypijemy piwo..., zrelaksujemy się..., będzie grała muzyka, a noc będzie jeszcze młoda... i wtedy pomyślisz, przez głowę przemknie Ci ta jedna myśl, impuls... "tak, to jest ten moment, w którym poproszę Agę do tańca" :)!!!
Ekstremalny Y.: wiesz co? Ty chyba powinnaś zostać pisarką, bo wyobraźnię to Ty masz bujną.
ja: ;/

Podsumowując: kolejny mistrz ciętej riposty się ujawnił.

p.s. ale zatańczył :)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Lucky Number 15:)

Wróciłam!
Szczęśliwa, naładowana pozytywną energią i fizycznie wykończona, bo takie Mistrzostwa to jednak kilka dni fizycznej pracy:)
Ale wspomnień wiele, nowe doświadczenia, wspaniali ludzie, z którymi mogłam spędzić te dni i mnóstwo dobrych emocji.
Z pewnością wypoczęłam psychicznie i teraz mam nowe siły na kolejne wyzwania...
w ramach wspomnień kilka zdjęć... Tak było wspaniale:








i piosenka przewodnia wyjazdu::)

czwartek, 2 sierpnia 2012

Życie na Zawodach... czyli Balonowe Mistrzostwa Polski trwają...

Co jakiś czas moje poukładanie i przewidywalne życie zmienia się o 180 stopni. Moja wielka miłość, czyli latanie przejmuje nad nim kontrolę i nieźle zawsze namiesza.
Jestem w Nałęczowie na Balonowych Mistrzostwach Polski, notka na szybko, na kolanie, między wycieczkami, lotami i ogólną integracją z całym latającym towarzystwem:)
Bo życie na Zawodach wygląda zupełnie inaczej:)

jak się okazuje moje ulubione piwo jest tutejsze, więc mam napój sponsorujący imprezę:)


Wracam w niedzielę, obiecuję relację z całego tego bałaganu:)

p.s. moje zdrowe i pożywne śniadania, które obserwowaliście w zeszłym tygodniu to jedynie wspomnienie aktualnie, bo na Zawodach jada się tak: