wtorek, 30 kwietnia 2013

Wtorek, a u mnie niczym 3 sobota :)

Czuję się jakby była sobota... trzecia z rzędu:) i podoba mi się ten stan:)
Szwy jeszcze mi przeszkadzają, ale odliczam do czwartku - wtedy je ściągam i jestem wolnym człowiekiem:) jupi:)
Balkon wiosennie urządzony, pierwsze kwiatki zasadzone, mogłoby być tylko troszkę cieplej, żeby na nim siedzieć, ale co tam:)

poza tym zaprosiłam też troszkę wiosny do domku (mały szaber w ogrodzie Mamy:))


i tak jak obiecałam... dzisiaj mała zajawka mojego nowego projektu, z którym ruszam już wkrótce i bliżej o nim też wkrótce opowiem :)

mam nadzieję, że się Wam spodoba:)

A teraz życzę Wam miłego wieczoru majówkowego, a ja wracam do czytania kolejnej części "Igrzysk Śmierci"!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Majówka trwa, a u mnie... :)

Żyję po usunięciu ósemki... ale co to za życie? U mnie od czwartku właściwie koktajlowo:)
Tabletki przeciwbólowe pod ręką, wszelkie jedzenie w formie płynnej i laptop, bo niestety pogoda nie zachęca do wychodzenia.

dzisiejsza owsianka, czyli płatki owsiane, jabłko, jogurt, wszystko w blender i do szklaneczki:) też fajnie:)

Aczkolwiek wczoraj, muszę uczciwie przyznać, skorzystaliśmy z pogodowego okienka i wyruszyliśmy na rowery (wiem, wiem, miało nie być sportu jak mam szwy, ale rowery były potraktowane spacerowo:)). Udało się też zrobić kolejny krok w moim nowym PROJEKCIE, o którym już wkrótce Wam opowiem:) i nie mogę się doczekać, bo to jest coś, o czym myślałam od dawna, a teraz właśnie przyszedł czas na realizację, cudownie:)! jutro uchylę rąbka tajemnicy, tymczasem wracam do "pracy". Chyba średnio znoszę rozstanie z firmą, bo dzisiaj śniły mi się zombie... ech:) dlatego chociaż mam urlop lenić się nie mam zamiaru - dzisiaj w końcu urządzam wiosennie mój balkon:)
Miłego dnia Wam życzę:)!


piątek, 26 kwietnia 2013

Majówka rozpoczęta!

Mam już wolne, w sumie do 6 maja(nie mogę uwierzyć, że się na to zdecydowałam, szaleństwo:))... Tylko zaczęłam dosyć nietypowo. Wczoraj byłam na zabiegu usunięcia ósemki, niestety chirurgicznie, zatem wczorajszy wieczór upłynął mi pod znakiem środków przeciwbólowych i zajęć, które są absolutnie niewymagające zaangażowania zarówno ciała jak i umysłu (czyt. oglądałam seriale:)). Dzisiaj niestety będzie podobnie, nie mogę jeść (niestety 3 szwy uniemożliwiają normalne jedzenie, pozostaje mi wszystko blendować... mam przymusową dietę oczyszczającą ;/), nie mogę spać, ale na szczęście mam fiolkę ze środkami przeciwbólowymi, więc dam radę. Niestety do zdjęcia szwów nie mogę uprawiać sportu... co za absurdalny pomysł? jestem załamana. Lekarz powiedział: "żadnego wysiłku fizycznego, bo pozrywa sobie Pani szwy"... ech, ja wiedziałam, że ashtangę i i bieganie muszę sobie darować, ale basen też? koszmar:(
Z drugiej strony szukam dobrych stron i jest ich całkiem sporo - odpocznę w końcu, fizycznie i psychicznie. Ponieważ po zabiegu wyglądam jak ofiara przemocy domowej to w pracy nie mogę się pokazać w takim stanie, zatem wzięłam wolne. Do tego ponieważ nie będzie mnie gnało na bieganie/basen/rower/balony/wycieczki/etc. to będę miała czas na ruszenie z moim nowym projektem, o którym myślę już bardzo długo, a wcześniej po prostu brakowało czasu na start:) Mam czas na nadrobienie zaległości w lekturach (chociaż codziennie coś czytam to i tak robią się zaległości!), wreszcie mam czas na leniuchowanie - obejrzenie sobie kilku seriali, filmów (mam w domu taki mały stosik dvd, które kupuję, bo chcę obejrzeć i zawsze jest coś lepszego do roboty... może tym razem się uda:)?). A zatem opcji jest sporo.
Pozostaje mi też wspominanie... ostatnio takie śniadanie zrobiłam Ekstremalnemu, na dobry początek, bo miał bardzo ciężki dzień:


klasyczne placuszki żytnie z makiem, do tego ricotta, sałata, pomidory i pomidory suszone

życzę Wam cudnego dnia:)

sobota, 20 kwietnia 2013

sobotnio, czyli dzisiaj odpoczywam. Po mojemu :)

Tydzień był pracowity. Sporo obowiązków zawodowych, charytatywny lot w ramach akcji spełniania marzeń, kilka treningów.


ten kurdupel w czapce walczący z powłoką z lewej strony to ja:)


a to prezent urodzinowy dla mojego Szefa - ciasto bananowe z mąki orkiszowej z sezamem:)

Plany na weekend miałam ambitne. Będę leżeć na kanapie i czytać. W końcu lenistwo!
Ale ja zawsze sobie tak planuję, a wychodzi zupełnie inaczej. A zatem jestem już po treningu na basenie i pysznym śniadaniu, z obowiązków trochę sprzątania w domku, a potem - spotkanie za spotkaniem:) towarzyskich zaległości mi się narobiło, więc ruszam w miasto:)



z formalności:) zostałam wyróżniona przez Wiolkę Te
za co bardzo dziękuję i grzecznie odpowiadam na pytania:

1. Wieczór przy książce czy przed telewizorem?
wszystko zależy od wieczoru, zarówno przy książce, jak i przed telewizorem ma swój urok:)
2. Drinki alkoholowe czy bezalkoholowe?
drinkom w ogóle mówię nie! wolę wino albo piwo:)
3. Wygoda czy elegancja?
Wygodna elegancja. Bo można to połączyć, zapewniam:)
4. Śnieg czy deszcz?
Śnieg. Uwielbiam wszelkie sporty zimowe i góry!
5. Szybki prysznic czy długa kąpiel w wannie?
Szybki prysznic. Na długie kąpiele szkoda mi czasu.
6. Wypad nad jezioro czy w góry?
W góry. Zawsze.
7. Spotkanie z jedną przyjaciółką/ chłopakiem czy całą paczką znajomych?
Wszystko zależy od sytuacji, trzeba mieć czas i na pogaduchy z przyjaciółką, i dla chłopaka, i dla paczki znajomych:)
8. Włosy rozpuszczone czy upięte?
Zależy od sytuacji.
9. Ubrania luźne czy obcisłe?
Obcisłe, nie lubię chodzić w workach, za mała jestem:)
10. Sposób na poprawę humoru?
Sport.
11. Sposób na samotny wieczór?
Wieczór samotny brzmi tak smutno. Ja mówię w takich sytuacjach,że go spędzam z osobą, którą kocham najbardziej na świecie:) i wszystko zależy od okoliczności, zwykle jakiś fajny film, albo serial, albo gruntowne porządki w domu, to mnie relaksuje:)

Do zabawy zapraszam wszystkich, którzy mają na to ochotę, pytania są bardzo fajne, dlatego zostawiam te same:)

Wspaniałego weekendu Wam życzę:)!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Balonowa niedziela:)

Niedziela upłynęła bardzo intensywnie... wszystko zaczęło się bladym świtem...:)
Poranek był spokojny i słoneczny, a w powietrzu było to czuć... było czuć lot balonem:)



życzę Wam wspaniałego tygodnia:)!

sobota, 13 kwietnia 2013

Intensywny tydzień, sobota też:)

Tydzień był dosyć szybki. Brak treningów biegowych (niestety kontuzja dalej mnie trzyma, zmieniłam medykamenty, mam nadzieję, że przyniesie to skutek pożądany) nadrabiam basenem i jogą:)
I tak dzisiaj już mam 50 długości za sobą i zaczynam całkiem intensywną sobotę. Pędzę do Rodziców zrobić im zdrowe śniadanie (ale o tym jutro:)), potem zakupy z Mamą i pokaz balonowy, który najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku z powodu wiosennych burz, które mają się popołudniu pojawić. No trudno, posiedzimy w samochodzie i teoretycznie o baloniarstwie podywagujemy :)
a ja ostatnio na nowo jaglankę odgrzebałam:



w czwartkowy wieczór była zdrowa pizza:) po bardzo ciężkim dniu na umilenie wieczoru:)

miłej soboty:)!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Niedzielnie, czyli tak jak być powinno:)

Za oknem Słońce - tak jest, cały tydzień na to czekałam:) banda wróbli szaleje na moim balkonie (prowadzimy od lat nieustającą walkę - im się spodobał mój balkon, mi się te małe łobuzy nie podobają wcale:)), ale dzisiaj im wybaczę, niech się cieszą:)
Plany na dzisiaj - cudownie leniwe. Aby uwieńczyć mój maraton leniwych śniadań w tym tygodniu i rozpocząć dobrze nowy tydzień dzisiaj słoneczne placuszki:)


jogurtowe pancakes z mąki żytniej z imbirem i kardamonem, przełożone bananem:)

co prawda ten weekend miał wyglądać zupełnie inaczej - miałam być na zawodach balonowych w Grudziądzu, ale pogoda pokrzyżowała nam plany i zostaliśmy we Wrocławiu. Co nie zmienia faktu, że było super - wczoraj udane zakupy i wizyta urodzinowa u znajomych - teraz imprezy urodzinowe, na które chodzę powoli zaczynają wyglądać inaczej - zamiast wyjście do klubu na 22, wizyta w domu znajomych na...15... i mnóstwo, mnóstwo dzieci (przedział wiekowy 3tygodnie-9lat:)). Czy to oznacza, że my dorastamy, czy może dzieci za szybko się starzeją :)?

ściskam Was, życzę udanej niedzieli:)! ja pędzę spełnić katolicki obowiązek a potem już spędzam popołudnie z moją miłością - znaczy się na rowerze z Ekstremalnym:)!

sobota, 6 kwietnia 2013

z rozmyślań przy śniadaniu:)

i to jakim dobrym:)!

pudding jogurtowy skład: chleb, jajko, jogurt,
chlebek rozdrabniam na małe kawałki, dodaję jajko i jogurt, wszystko dokładnie mieszam i umieszczam w naczyniach żaroodpornych, zapiekam ok. 25 minut w temp. 200st.; można zapiekać z różnymi dodatkami np. owocami lub dodać świeżych po upieczeniu:) smacznego!


Kolejny leniwy poranek, do kolekcji w tym tygodniu bardzo licznej tych leniwych:)
Tak to mogę zaczynać dzień. Szczególnie, że trening biegowy zaliczony, a w planach zakupy i wizyta u znajomych. Będzie się działo:)
Tymczasem życzę Wam wspaniałego weekendu i ruszam w miasto.

Dzisiaj towarzyszy mi Vanessa:) uwielbiam jej pierwszą płytę...:)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dialogi Rodzinne

Ten post jest 700:) okrągła liczba:) i na tę okazję MUSI być Dialog Rodzinny.
Dzisiaj wydanie specjalne o tym jak wszyscy chcemy być wynalazcami:)

Czas i miejsce: sobotni poranek w domu moich Rodziców.
Osoby: Ojciec, Mama, Szanowny Brat P., Szanowny Brat T. oraz ja:)
Wprowadzenie: przyjechałam do Rodziców w odwiedziny na poranną kawę i siedząc wspólnie przy śniadaniu okazało się, że niektórzy mają zapędy na bycie wynalazcami.
(...)
Ojciec: jak będę na emeryturze to zostanę wynalazcą, będę siedział w garażu i wynajdywał.
Mama: naprawdę? a co takiego chcesz wynaleźć?
Ojciec: 2 rzeczy. Pierwsza to wózek dwukołowy dla turystów.
Wszyscy: o nie! to już było!*
Szanowny Brat T.: jak ja byłbym wynalazcą to wynalazłbym takie naklejki na podeszwy, żeby nie ślizgać się po zamarzniętych chodnikach w mieście.
ja: bardzo trafne i na czasie biorąc pod uwagę to co się dzieje za oknem.
Szanowny Brat P.: a ja wynalazłbym stojak na piwo, na plażę.
ja: to znaczy?
Szanowny Brat P.: no wiesz, siedzisz sobie na plaży, słoneczko świeci, chcesz się napić browara, otwierasz, wypijasz łyk... chcesz postawić, a on na piasku słabo stoi i musisz się męczyć trzymając piwo... a z moim wynalazkiem wbijasz w piasek stojaczek i masz kłopot z głowy. W ulepszonej wersji może nawet chłodzić browar.
ja: myślę, że miałoby to swoich odbiorców...
Mama (z entuzjazmem): a ja też! ja też bym coś wynalazła! zawsze jak siedzę u fryzjera to włosy lecą mi do oczu, wynalazłabym taki daszek, który przyczepiasz do czoła i włosy nie leciałyby do oczu.
ja: Mamo, to genialne!!!
Ojciec: a ja mam jeszcze jeden wynalazek. Wynalazłbym jak ominąć grawitację.
Wszyscy: yyy???
Ojciec: wiecie... jest legenda o latających dywanach, a w każdej legendzie jest trochę prawdy. Oni umieli omijać grawitację, jest na to dowód w starej bibliotece z manuskyptami w Indiach. To nie może być trudne...
ja: wolę nie pytać skąd o tym wiesz.
Szanowny Brat P.: myślałem, że latające dywany to Persja...
Ojciec (z rozmarzoną miną): to też... ale omijać grawitację... to by było coś... taki latający dywan...
Szanowny Brat P.: to ja Ci proponuję zainwestować w wykrywacz metalu.
Ojciec: a po co?
Szanowny Brat P.: jak już będziesz na tej swojej emeryturze poszukasz lampy z Dżinem.
(...)

Tak mijają poranki w rodzinie z zapędami na wynalazców. A ja nie jestem tak kreatywna, wolę konkrety. Za to zwykle służę trzeźwym spojrzeniem na to wszystko:)

*Ojciec co jakiś czas ma jakiś "genialny" pomysł (tak, tak, to nie pierwsze tego typu rozmowy w mojej Rodzinie), niestety czasami musimy go sprowadzać na ziemię :)

środa, 3 kwietnia 2013

Bo po świętach trzeba odpocząć:)

Dlatego ja dzisiaj robię sobie luźniejszy "rozruch dnia" ze spokojnym śniadaniem i dobrą kawą po porannym treningu biegowym:)
(już jest prawie idealnie, ale noga niestety jeszcze nie jest w normalnej formie)

a tu same dobre rzeczy - owsianka ze słonecznikiem, pestkami dyni, migdałami, siemieniem lnianym, jabłkiem, serkiem i jajkiem (w całości:))

I jak tak sobie siedzę o poranku, to mogę powspominać święta:)